Kategorie
Kosmologia

Planetoidy – Na linii ognia

Spadek planetoidy, która uderzyła w naszą planetę 65 milionów lat temu, jest najsłynniejszą z tego typu katastrof, ponieważ odkrycie prawdy o niej pociągnęło za sobą rewolucję w naszych poglądach na historię życia na Ziemi. Przed 1980 rokiem naukowcy wierzyli, że ewolucja życia przebiegała liniowo i że wpływ na nią miały tylko interakcje między poszczególnymi gatunkami oraz zmiany ziemskiego klimatu. W 1980 roku laureat Nagrody Nobla, fizyk Luis Alvarez, wraz z synem odkrył cienką warstwę irydu w osadach skalnych we Włoszech, datowanych na 65 milionów lat p.n.e., czyli na przełomie kredy, kiedy to dinozaury królowały na Ziemi, i trzeciorzędu, gdy dinozaurów już nie było. Iryd występuje bardzo rzadko na Ziemi, jest natomiast powszechny w meteorytach, które stanowią małe próbki planetoid. Nagłe zniknięcie żyjących od milionów lat, zamieszkujących większość środowisk i zróżnicowanych gatunkowo dinozaurów zawsze stanowiło zagadkę dla paleontologów. Odkrycie materiału meteorytowego we Włoszech, a następnie w innych regionach świata, pochodzącego dokładnie z epoki, w której dinozaury wyginęły, pozwoliło Alvarezowi sformułować śmiałą hipotezę, że to właśnie uderzenie planetoidy spowodowało wyginięcie wielkich gadów. Paleontolodzy przywiązani do bardziej tradycyjnych teorii długo nie przyjmowali do wiadomości wytłumaczenia Alvareza, lecz jego teoria udowodniona została w 1991 roku, gdy kanadyjski geolog Alan Hildebrand odkrył w Chicxulub na półwyspie Jukatan w Meksyku krater uderzeniowy po meteorycie, który zgładził dinozaury.

Rozmiary krateru świadczą o wielkości kataklizmu. Przy sile ponad 200 miliardów kiloton pytanie, dlaczego wyginęły dinozaury, przestaje być celowe. Prawdziwą tajemnicą pozostaje, jak udało się przeżyć innym formom życia. Po pierwsze, naddźwiękowa fala uderzeniowa, która powstała, gdy planetoida wchodziła w atmosferę, podgrzała powietrze do stanu plazmy, momentalnie spalając na popiół wszystkie organizmy, które znalazły się w zasięgu wzroku od miejsca katastrofy. Gdy meteoryt uderzył w ziemię, w powietrze wyrzucone zostały ogromne ilości pyłu i kamieni, które następnie z naddźwiękową prędkością weszły z powrotem w atmosferę, podgrzewając ją. Płonący deszcz z nieba spowodował gwałtowne pożary lasów na całej planecie. Wszystkie istoty, którym nie udało się schronić pod ziemię lub pod powierzchnię wody, zginęły. Pożary trwały zaledwie kilka dni, lecz pył wyrzucony do atmosfery w wyniku uderzenia oraz dym na długi czas zatruły powietrze, powodując opady kwaśnych deszczów i pogrążając planetę w lodowatym mroku zimy nuklearnej na długie dekady. W końcu pył opadł, pozwalając Słońcu ogrzać Ziemię ponownie. W atmosferze pozostały znaczne ilości dwutlenku węgla, z którymi przetrzebiona podczas holokaustu roślinność nie była w stanie sobie poradzić. W rezultacie nastąpił gwałtowny efekt cieplarniany, zmieniając Ziemię w gorącą pustynię na wiele stuleci.

Badania przeprowadzone po odkryciu Alvareza wykazały, że wyginięcie dinozaurów wcale nie było jedynym przypadkiem masowej zagłady gatunków – w historii życia na Ziemi nastąpiło co najmniej kilka tego typu katastrof, spowodowanych uderzeniem planetoidy. W czasie każdej kolizji, a było ich niemało, zagładzie ulegało 35-95% wszystkich gatunków zwierząt i roślin na planecie.

Ponad dwie trzecie ogólnej liczby gatunków, które kiedykolwiek żyły na Ziemi, zostały zabite przez planetoidy.

Możemy więc być dumni z naszych przodków, którzy przeżyli to wszystko. Byli niezwykle wytrzymali. Wydaje się jednak rzeczą nierozsądną w dalszym ciągu liczyć na szczęście.

Kosmiczna strzelnica: Ziemia na linii ognia

Spójrzmy na rycinę; pokazuje ona orbity znanych nam planetoid, przecinające orbitę Ziemi. Zidentyfikowaliśmy około 200 tego typu obiektów, a ocenia się, że jest około 2000 planetoid o średnicy przekraczającej 1 kilometr i ponad 200 tysięcy planetoid o średnicy większej niż 100 metrów. Około 20% z nich prędzej czy później uderzy w Ziemię.3 W większości wypadków „później” oznacza setki milionów lat, ale nie we wszystkich. Nawet w tej chwili gdzieś w przestrzeni kosmicznej krąży planetoida, na której wypisana jest nazwa naszej planety. Nie znajduje się na bezpośrednim kursie kolizyjnym z Ziemią; będzie orbitować wokół Słońca przez wiele lat, zanim wreszcie uderzy. Jakkolwiek jednak by nie był skomplikowany tor lotu tej planetoidy, jeżeli nic nie zrobimy, prawa grawitacji i mechaniki nieba zadecydują o tym, że w końcu trafi ona w Ziemię, powodując zagładę naszego potomstwa oraz milionów innych istot, które pasywnie czekały na jej przybycie.

Jesteśmy celem na kosmicznej strzelnicy. Ostrożność nakazuje nam podjąć wszelkie środki, by to zmienić.