Kategorie
Kosmologia

Światy zbyt gorące

Inaczej wyglądała sytuacja w odległej przeszłości. Młoda Wenus miała mniej więcej tyle samo wody co Ziemia. Zgodnie z teorią „wilgotnej szklarni”, zaproponowaną przez Jamesa Kastinga w roku 1988 i dziś powszechnie akceptowaną, młodą Wenus pokrywały oceany o temperaturach od 100 do 200°C. Ciśnienie gęstej atmosfery otulającej planetę powstrzymywało parowanie wody. Szybki cykl wodny w tym bardzo tropikalnym środowisku spowodował, że większość CO2 spadała w postaci deszczu na powierzchnię, gdzie gaz ten reagował z minerałami, czego wynikiem było formowanie się skał węglanowych. Wilgotna szklarnia na Wenus mogła istnieć, ponieważ młode Słońce miało jasność równą 70% dzisiejszego blasku. Po upływie miliarda lat, kiedy jasność naszej gwiazdy wzrosła do 80% obecnej wartości, temperatura Wenus wzrosła do 374°C, co stanowi wartość krytyczną dla wody. Wtedy nie mogła ona już dłużej istnieć na Wenus w stanie ciekłym i wszystkie oceany wyparowały. Z taką ilością pary wodnej w atmosferze jej utrata poprzez dysocjację cząsteczek wody w górnych partiach atmosfery, powodowaną przez promieniowanie ultrafioletowe, nabrała tempa. Ponadto, kiedy deszcze przestały padać, CO2 uwięziony w skałach węglanowych na powierzchni Wenus zaczął się uwalniać do atmosfery, powodując piekielny efekt cieplarniany, który doprowadził planetę do obecnego stanu.

Gdyby ludzie dotarli na Wenus, kiedy znajdowała się ona jeszcze we wczesnym stadium wilgotnej szklarni, mogliby ją terraformować za pomocą opisanego wcześniej ekranu. Z technicznego punktu widzenia byłoby to trudne, ale w sposób oczywisty opłacalne przedsięwzięcie, gdyż stworzylibyśmy na planecie wielkości Ziemi oceany i atmosferę o umiarkowanym ciśnieniu z odpowiednią zawartością azotu, umożliwiając tym samym szybki rozwój życia.

Omawiane w Czasie Marsa zwierciadła, używane do skupiania promieni słonecznych, będą również miały swoje zastosowanie na zimnych planetach przypominających Marsa, gdyż pomogą w topnieniu wiecznej zmarzliny i tworzeniu hydrosfery. Aluminiowe zwierciadło słoneczne o promieniu 15 tysięcy kilometrów (ważące 190 milionów ton przy grubości 0,1 mikrometra), umieszczone w pobliżu Tytana, podniosłoby moc promieni słonecznych na księżycu Saturna do poziomu Marsa, co wspólnie z silnym efektem cieplarnianym spowodowanym przez dużą zawartość metanu w atmosferze Tytana spowodowałoby wzrost temperatury do warunków ziemskich. Podobne zwierciadło wystarczyłoby do stopienia lodu skuwającego powierzchnię Kallisto i stworzenia oceanów oraz do odparowania suchego lodu w celu utworzenia atmosfery z CO2. A zatem opanowanie umiejętności tworzenia wielkich, cienkich żagli słonecznych w kosmosie – stanowiących kluczową technologię dla transportu międzyplanetarnego cywilizacji typu II oraz komunikacji międzygwiezdnej cywilizacji typu III – będzie również podstawą terraformowania światów przypominających Marsa, Tytana, Kallisto i młodą Wenus.

Warto zauważyć, że choć koncepcja Sagana dotycząca terraformowania Wenus za pomocą glonów jest błędna, sprawdziłaby się na planetach przypominających młodą Ziemię. Młodą Ziemię również pokrywała gęsta warstwa CO2, co z uwagi na mniejszą jasność Słońca było zjawiskiem pożądanym. Gdzieś pośród gwiazd mogą istnieć planety, które przypominają naszą planetę we wczesnym stadium ewolucji – otrzymujące dawki światła o podobnej sile co Ziemia – lecz które są zbyt gorące (z uwagi na duże stężenie CO2 w atmosferze), by na nich mieszkać. Na takich planetach odpowiednio dobrane lub stworzone genetycznie organizmy fotosyntetyzujące mogłyby szybko terraformować planetę, do momentu gdy warunki zbliżą się do ziemskich. Ludzie będą więc mogli się obyć bez makroinżynierii w procesie przekształcania takich planet. Dla przypomnienia powiem, że obecna ziemska atmosfera (wysoka zawartość tlenu, niska zawartość CO2) istnieje jedynie od 600 milionów lat, co stanowi 14% wieku planety. Gdyby ludzie natrafili na Ziemię we wcześniejszym etapie jej ewolucji, mogliby zastosować strategie terraformowania zaproponowane przez Sagana do stworzenia na niej dogodnych warunków do życia.

Koncepcja Sagana nie tyle była błędna, co przeznaczona do terraformowania złej planety. Niewątpliwie istnieją gdzieś światy czekające na jej zastosowanie. Młode ziemie, nie nadające się do zamieszkania, ale gotowe do biologicznego terraformowania opartego na koncepcji Sagana są prawdopodobnie znacznie liczniejsze niż planety, na których panują takie warunki jak na dzisiejszej Ziemi.