Kategorie
Kosmologia

Widok z księżyca

Celem ludzkiej ekspansji w kosmos jest odnowienie naszej rasy poprzez przyjęcie wyzwania rzucanego przez Wszechświat oraz stworzenie nowych cywilizacji na nowych planetach. Względy ekonomiczne z pewnością będą motywować niektóre przedsiębiorstwa i gałęzie przemysłu, odgrywające ważną rolę w tej wyprawie poza Ziemię, lecz ekonomia nie jest jedynym powodem, dla którego powinniśmy wyruszyć w kosmos. Robiąc to, zgromadzimy bezcenne zasoby nowej wiedzy i nowych technologii, zdobytych dzięki kontaktowi z nieznanymi światami. Niemniej tak naprawdę w wyścigu w kosmos nie chodzi o korzyści ani nawet o wiedzę – chodzi o społeczną ekspansję. Zaczniemy zdobywać przestrzeń kosmiczną, by rosnąć w siłę, by się rozmnażać, by urzeczywistniać idee, o których dzisiaj ledwo zaczynamy myśleć. Akceptując wyzwanie kosmosu, skorzystamy na tym na wiele różnych sposobów, lecz, jak to zwykle bywa w wypadku tak dużych przedsięwzięć, główne korzyści przypadną nie nam, lecz naszym potomkom. My tylko umieszczamy w ziemi nasiona: daje nam to poczucie dobrze wypełnionego obowiązku i przyjemność z obserwowania rozwoju rośliny. Z jej owoców korzystać będą dopiero nasze dzieci.

Ale gdzie powinniśmy umieścić sadzonkę? Który ze światów wybrać w pierwszej kolejności na nowy dom? Dla niektórych odpowiedzią na to pytanie jest Księżyc.

Ziemski Księżyc ma powierzchnię równą mniej więcej powierzchni Afryki, przez co okrzyknięty został przez wizjonera kolonizacji kosmicznej, Kraffta Ehrickea, „ósmym kontynentem”.

Analiza chemiczna próbek księżycowych dostarczonych przez misje Apollo.

Jako punkt docelowy kolonizacji Księżyc ma jedną bezsprzeczną zaletę: to najbliższe nam ciało niebieskie spośród wszystkich w Układzie Słonecznym. Jesteśmy w stanie dotrzeć do niego w trzy dni, używając rakiet z napędem chemicznym. Raczej nie podlega dyskusji fakt, że jest w naszej mocy założenie stałych baz na powierzchni Księżyca – w końcu pilotowane pojazdy jeździły po powierzchni naszego satelity, jeszcze zanim mieliśmy kamery wideo, kalkulatory kieszonkowe, kuchenki mikrofalowe czy telefony komórkowe. W księżycowych skałach uwięzione są olbrzymie zasoby tlenu, krzemu, żelaza, tytanu, magnezu, wapnia i aluminium, głównie w postaci tlenków. Dane na temat tych zasobów zostały zamieszczone w tabeli powyżej. Ukazuje ona wyniki analiz chemicznych różnych próbek pobranych przez misje Apollo.

Zasoby znajdujące się na Księżycu dają mu wielką przewagę nad pustą przestrzenią kosmiczną, jeżeli chodzi o dobór miejsca pod przyszłe kolonie. Materiały dostępne na Srebrnym Globie mogą zostać wykorzystane do produkcji części użytkowych, paliwa rakietowego, systemów zasilania, jak również budynków i osłon, co wspomoże proces zasiedlania. Na Księżycu znajdują się również rzadkie, lecz dostępne pokłady helu 3, izotopu niewystępującego w stanie naturalnym w wewnętrznym Układzie Słonecznym. Hel 3 znakomicie nadaje się na paliwo do reaktorów termojądrowych, niewykluczone, że jego eksport mógłby zasilić fundusze rozwijającej się kolonii księżycowej. Księżyc nie ma atmosfery, a jego siła ciążenia jest 6 razy mniejsza niż ziemska, przez co z powierzchni Srebrnego Globu znacznie łatwiej jest wystrzeliwać statki kosmiczne niż z naszej planety. Wiele osób sądzi, że dzięki temu byłby idealnym portem kosmicznym dla wypraw planetarnych. W dodatku brak atmosfery czyni z Księżyca unikalne, bliskie Ziemi miejsce, w którym można obrabiać materiały w warunkach próżni. Wszystkie te zalety zachęciły niektórych ludzi do opracowywania ambitnych planów zasiedlenia Srebrnego Globu, z uwzględnieniem komercyjnego wykorzystania jego zasobów.

Wiążą się z tym również jednak pewne problemy. Tabela powyżej pokazuje, że wprawdzie skały księżycowe zawierają bogate złoża tlenu i kilku przydatnych metali, lecz brak w nich tak ważnych dla życia substancji, jak związki organiczne, związki wodoru, węgla, azotu, siarki, fosforu oraz sole. Kluczowe pierwiastki biogeniczne – wodór, węgiel i azot – są obecne na Księżycu, lecz w śladowych ilościach (-50 ppm, czyli jednostek na milion) i tylko w warstwach przypowierzchniowych, wystawionych na działanie wiatru słonecznego. Drugorzędne pierwiastki biogeniczne, siarka i fosfor, również występują w niewielkich ilościach – ich typowa koncentracja w glebie księżycowej waha się od 500 do 1000 jednostek na milion. Wśród ważnych drugorzędnych pierwiastków biogenicznych potas, mangan i chrom występują stosunkowo obficie (-2000 ppm), ale już nie nikiel (-200 ppm) czy kobalt (-30 ppm), podczas gdy miedź, cynk, ołów, fluor i chlor są niezwykle rzadkie (-5-10 ppm). Hel występuje w bombardowanych przez wiatr słoneczny pokładach regolitu w proporcji około 10 jednostek na milion, argon i neon zaś w koncentracji około 1 ppm. Potencjalnie cenny hel 3 stanowi zaledwie 1/2500 całkowitych zasobów helu (większość to zwyczajny hel 4), czyli jego koncentracja w regolitowej powierzchni wynosi mniej więcej 4 części na milion.

Są też inne problemy. Ponieważ Księżyc nie ma atmosfery, nic nie chroni jego powierzchni przed rozbłyskami słonecznymi. Dlatego kolonie ludzkie i szklarnie musiałyby być umieszczone albo pod powierzchnią, albo pod szklanymi kopułami o grubości ścian co najmniej 10 centymetrów. Z tego powodu wybudowanie odpowiednio dużych kompleksów mieszkalnych i hodowlanych staje się bardzo trudne. Nagrzewanie wnętrz kopuł i szklarni do wysokich temperatur podczas dnia stwarzałoby dodatkowe problemy. Poza tym ziemskie rośliny nie są przyzwyczajone do księżycowego cyklu: 2 tygodnie dnia i 2 tygodnie nocy. Pomijając ewentualność zmian genetycznych, czego na razie zrobić nie potrafimy, pozostawałoby tylko hodowanie roślin przy sztucznym świetle, co jest znacznie większym problemem, niżby się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Rośliny zużywają bowiem olbrzymie ilości energii świetlnej, przeciętnie około 3000 kilowatogodzin na akr, czyli 750 MW/km2. Jeżeli suche liczby nie są przekonujące, może bardziej obrazowe okaże się to małe porównanie: ilość światła, jakie oświetla pola uprawne stanu Rhode Island (który nie jest gigantem rolnictwa), to około 2 miliony MW (czyli 2 terawaty), co jest wartością porównywalną z całkowitą produkcją energii elektrycznej na naszej planecie. Inaczej mówiąc, hodowanie roślin w wystarczających ilościach przy użyciu sztucznego światła jest całkowicie niepraktyczne, niemniej to jedyny sposób, by je mieć na Księżycu. Jeśli połączymy to z faktem, że węgiel, wodór i azot, pierwiastki niezbędne roślinom do prawidłowego rozwoju, prawie na Srebrnym Globie nie występują, staje się jasne, iż jego kolonizacja stwarza poważne problemy. Zwykły nawóz byłby tam trudniej osiągalny niż chrom.

Oczywiście, prawdą jest, że nie każda społeczność musi być całkowicie samowystarczalna. Gdyby kolonia na Księżycu potrafiła wyprodukować większość niezbędnych jej rzeczy oraz miała do dyspozycji jakieś użyteczne produkty na eksport, mogłaby wykorzystać zarobione w ten sposób pieniądze, by zakupić to, czego sama nie wytworzy. Tak, z pewnością każda kolonia pozaziemska (ziemska zresztą też) będzie musiała przejść przez okres, w którym zaawansowane technicznie dobra są importowane. Kiedy jednak tymi importowanymi dobrami mają być rzeczy tak podstawowe (i masowo zużywane), jak żywność, materiały, plastik i duże ilości elementarnych składników potrzebnych do życia (chemia organiczna, wyroby metalurgiczne i inne materiały przemysłowe), zapotrzebowanie na produkty eksportowe kolonii musiałoby być gigantyczne.